Cytat

Akademia Czerwonego Księżyca im. Wolfganga Gideona Whitemore

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Od Natalie cd. Alberto

Zajęcie mi się strasznie dłużyły. Na większości z nich, po prostu zawsze coś rysowałam. Po ostatniej lekcji, długi czas przesiedziałam w pokoju. Na dworze, pogoda coraz bardziej się psuła. Nawet w pokoju było ciepło, jednak nadal przez moje ciało, przechodziły dreszcze. Czy przez wczorajszą przechadzkę do lasu i bieg w trakcie deszczu, mogę być chora?

Oby nie. Ubrałam na siebie bluzę Z szkicownikiem pod pachą, opuściłam swój pokój. Skierowałam się w stronę wielkiego salonu. W drzwiach, minęłam trzy obce mi osoby. Jej, czyli jednak, będę miała spokój. Postanowiłam posiedzieć przy kominku. Jednak nie byłam sama. Na puchatym dywaniku przez kominkiem, leżał wilk. Zauważyłam, że jego sierść była wilgotna. Czyżby, dopiero wrócił z przewieszki z lasu. Postanowiłam usiąść na podłodze, naprzeciwko zwierzaka. Trochę dało się czuć zapach mokrego psa, lecz się już przyzwyczaiłam.
Wygodnie oparłam się o fotel. Otworzyłam szkicownik na czystej stronie. Pod nosem zaczęłam nucić jakąś piosenkę. Myślałam intensywnie o tym, co mogłabym narysować. Co jakiś czas zerkałam, na śpiącego wilka. Przyszedł mi do głowy, pomysł. Przecież przed sobą miałam coś, co będę rysowała. Z kieszeni wyciągnęłam ołówek i zaczęłam szkicować. Nie powiem, dobrze mi szło. Zaprzestałam tej czynności, gdy poczułam się obserwowana. Ponownie zerknęłam na wilkołaka. Jego ślepia, wpatrywały się we mnie. No pięknie, Natalie, upierdzieliłaś się w bagno.
- Em – wyszeptałam. – Obudziłam cię?


Alberto? Wybacz, bezsensowne opowiadanie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS
x x x x x x x.