- Nara. Łokieć pięta i nie ma klienta – prychnęłam na co w odpowiedzi dostałam spojrzenie spod podniesionych brwi. Nie dałam mu nic więcej powiedzieć, pędem ruszyłam w las. Muszę znaleźć swoje ciuchy ! Po przeszukaniu co najmniej dwudziestu krzakach znalazłam je ! Nareszcie !
Zmieniłam się w człowieka i szybko się ubrałam. Moje blond włosy nadal były w błocie. Kryjąc się po korytarzach jak tylko mogę, doszłam w końcu do swojego pokoju. Mały kwadrat od którego zaczęło robić się mi nie dobrze. Nie lubię zamkniętych przestrzeni. Otwieram okna na całą szerokość i dopiero wtedy trochę się uspokajam. Biorę ręcznik, płyn do kompania i od razu idę pod ciepły prysznic. Spędziłam tam tyle czasu, że woda zrobiła się lodowata. W końcu wtuliłam się w poduszkę i odpłynęłam.
Następnego dnia obudziłam się równo o siódmej. Pierwsze cztery lekcje wypadły mi wf. Ta... cztery wuefy na sam początek, świetnie. Związałam włosy w wysoką kitkę, szare leginsy i białą bokserkę. Leniwym krokiem udałam się na sale ponieważ nie miałam ochotę na żadne śniadanie. Plącząc się po korytarzach doszłam w sam raz na dzwonek. Co najbardziej mnie zdziwiło koło innych uczniów był TEN chłopak. Od drapania za uchem. Swoją drogą ciekawa byłam czy mnie pozna. Nie widział mnie w skórze człowieka, choć może rozpozna zapach. Nie przejmując się za bardzo nim ruszyłam się rozgrzewać. Na pierwszych dwóch lekcjach graliśmy w kosza ! Biegałam wszędzie gdzie była piłka i nawet trafiłam do kosza kilka razy. Co jakiś czas odbierałam piłkę lub faulowałam chłopaka od błota. Zauważyłam, że po dłuższym czasie zaczyna klnąć. Nie powiem, przyniosło mi to nie małą satysfakcję. Na trzeciej lekcji trener zażyczył sobie biegu przez las w ludzkich postaciach.
Brain ????
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz