- Jestem Lily – odzywam się.
Dziewczyna jest cicha. Moje zupełne przeciwieństwo. W moim mniemaniu nie jest ona normalna. Jest cicha i cały czas milczy. Ja jestem normalna, mama mówi, że potrafię nawijać 24 godziny na dobę bez przerwy. Jakby się postarać to pewnie bym dała radę. To nie jest trudna sztuka. „Panna milczek” jak według mnie powinna się nazywa, w końcu dobywa głosu.
- Alie.
Nigdy jeszcze nie słyszałam takiego imienia. I mogę chyba je dodać do listy rzeczy, których jeszcze nie wiem. Rozglądam się. Znajduję się na niewielkiej polanie po środku lasu. Tylko szkoda, że nie znam tego lasu. Nie znalazłabym drogi powrotnej, ale może dziewczyna, która ewidentnie próbuje ze mną grać w króla ciszy (niejaka Alie) zna ten las. Jestem pierwszy raz w tej akademii, pierwszy las w tym lesie, oraz jakby jeszcze było tego mało: pierwszy raz na tej polanie. No to świetnie. Jeśli nie zna tego lasu to będzie trochę słabo.
- Może to zabrzmieć głupio, ale nie mam fioletowego pojęcia gdzie się znajduję – mówię.
Alie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz