Wiedziałem, że zawodzę moją rodzinę, przypominali mi o tym na każdym kroku. Miałem zostać prezydentem, uleczyć ludzkość, a właśnie w tym momencie pakuje swoje rzeczy i wyruszam do Akademii Czerwonego Księżyca.
- Gotowe - odparłem dopinając walizkę. Przeszedłem przez próg pokoju i ruszyłem ku wielkim schodom, które prowadziły do wejścia. Ostatni raz omiotłem spojrzeniem mój dom. Ściany były surowe, wręcz ponure, a wszystko urządzone było w stylu Draculi.
- Czekaj! - usłyszałem za sobą i od razu się rozpromieniłem. W moje ramiona wpadła moja młodsza siostra Igrid. Uściskałem ją mocno. Była ona jedyną osobą, która wspierała moje poczynania.
- Za Tobą będę tęsknił najbardziej - powiedziałem i postawiłem ją na ziemi. Stanąłem przy drzwiach wejściowych. Rodzice kolejno mnie uściskali. Zobaczyłem w oczach mojej mamy łzy. Mogłem jedynie zastanawiać się co jest ich powodem. Może był to fakt, że nie zobaczy mnie przez dłuższy czas lub też zawód, iż nie jadę do Harvardu.
***
Po wielu godzinach podróży stanąłem na dziedzińcu szkoły. Rozejrzałem się dookoła, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Nie ma to ja w domu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz