Cytat
Akademia Czerwonego Księżyca im. Wolfganga Gideona Whitemore
środa, 3 sierpnia 2016
Od Alberto cd. Natalie
Widząc, że ta rysuje postanowiłem poleżeć spokojnie, aż ona nie skończy. Gdy już mnie narysowała wyszła z salonu. Wstałem i ruszyłem za nią. Całą drogę do jej pokoju dreptałem za nią. Widać było, że nie czuje się z tym zbyt pewnie. Gdy wróciłem do swojego pokoju i poszedłem spać dopiero zmieniłem formę. Jak mnie to denerwuje, że nie potrafię tego kontrolować.
Rano pierwsze co zrobiłem to wykąpanie się. Po kąpieli pograłem trochę na pianinie po czym zabrałem swoje rzeczy i poszedłem na zajęcia. Po południu pogoda była znacznie lepsza niż poprzedniego dnia, więc wyszedłem na spacer. I o dziwo, ponownie zauważyłem samotną osóbkę siedzącą na drzewie.
Ze śmiechem podszedłem do drzewa.
-Naprawdę aż taka z ciebie małpa?- zawołałem do niej. Ta podskoczyła lekko ze śmiechu i upuściła szkicownik. Złapałem go w locie. -Hej- przywitałem się z nią
-Cześć- usłyszałem w odpowiedzi.
Poczekałem aż ta zejdzie z drzewa. Przejrzałem jej szkicownik i znalazłem obraz z wczorajszego dnia. Pokazałem jej.
-Mój portret, ładnie- zaśmiałem się widząc wyraz jej twarzy, najwyraźniej niezbyt zrozumiała. Zajęło jej chwilę by połączyć kropki. -Tak, to byłem ja.
-Niby skąd mogłam wiedzieć- zaśmiała się.
-Naprawdę ślicznie rysujesz, jednak malowanie drzew to raczej nic ciekawego. Pokażę ci coś- złapałem ją za nadgarstek i pociągnąłem za sobą.
Szliśmy z dziesięć minut ścieżką aż doszliśmy do mostku w środku lasu.
-Narysuj to.
Natalie? Wybacz, że tak długo
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
x x x x x x x.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz