Kieruję się w stronę jeziora i bez zastanowienia skaczę do wody. Jest lodowata lecz nawet to mnie nie powstrzymuje i siedzę w niej co najmniej pół godziny. W niektórych miejscach dalej jestem szara lecz nic na to nie mogę poradzić. Kieruję się w głąb lasu nie patrząc gdzie dokładnie idę. Co chwilę ocierając się o drzewa bo skóra niemiłosiernie mnie swędzi. Nawet się nie skapnęłam, że znów wpadłam na chłopaka gdyby nie poczuła tego dymu.
- Stęskniłaś się – zadrwił ze mnie
~ Oczywiście, nie widać ? Biegnę do ciebie – powiedziałam naśladując jego głos. Usiadłam i patrzyłam jak chłopak pali papierosa.
- Co ? To taki ciekawy widok jak ktoś pali ? - znów zadrwił ze mnie
~ A żebyś wiedział ! Choć śmierdzi to jest ciekawe – siedziałam nadal twardo choć miałam ochotę położyć się i tarzać. Ten na moje słowa dmuchną na mnie, a ja kichnęłam. Po tym ruchu już nie mogłam wysiedzieć, położyłam się i zaczęłam tarzać.
- A ty co ? Pchły masz ? - zaśmiał się dość dziwnie
~ Na to wygląda że zaraziłam się od ciebie. - odgryzłam się mu
- Ja nie mam pcheł – warknął – Skoro tak cię swędzi to może być od błota Przemień się i przejdzie.
~ Och gdybym tylko mogła. Ale tak się składa, że nie mam pojęcia gdzie zostawiłam ciuchy – powiedziałam zirytowanym głosem i zaczęłam ocierać się o drzewo – Podrapiesz mnie za uchem ? - zaskomlałam
Brian ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz