Cytat
Akademia Czerwonego Księżyca im. Wolfganga Gideona Whitemore
niedziela, 31 lipca 2016
Od Alyssy do Caroline
Powoli otworzyłam walizkę. Wiem, że od razu udało mi się wyjść na wariatkę. Będzie tak jak zawsze – sama będę siedzieć na przerwie, sama będę jeść lunch. Ale moje życie takie jest.
W walizce wszystkie ubrania idealnie ułożone. I dobrze. Pochyliłam się i zaczęłam rozpakowywać rzeczy. Nie zmieniając pozycji spytałam:
- Wiesz może kiedy dostaniemy mundurki?
- Nie. Możesz się na mnie popatrzeć jak coś mówisz? To irytujące, że prowadzisz konwersacje ze swoim swetrem.
Zerknęłam na nią.
- Dobrze – skinęłam głową i wróciłam do pakowania
Dziewczyna jeszcze chwilę mi się przyglądała, po czym wyszła.
Wyciągnęłam komórkę i wybrałam numer. Mama po kilku sygnałach odebrała.
- Cześć skarbie
- Cześć mamo
- Wszystko w porządku? Jak się jechało?
- OK
- Ty nadal taka mało mówna? Rozluźnij się trochę. Znajdź przyjaciół, chłopaka.
- To do mnie nie pasuje
- Wierzę w Ciebie. Poproś Lily, żeby odebrała telefon – zmieniła
- Jak tylko ją zobaczę
- Wiedziałam, że mogę na Ciebie liczyć. Całuski
- Pa – rozłączyłam się i westchnęłam ciężko.
Zaczęłam dalej się rozpakowywać.
Jak już ponad połowa rzeczy opuściła walizkę do pokoju wróciła Caroline.
Caroline?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
x x x x x x x.
Już odpisałam na to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWłaśnie wiem, dostałam złe opko
OdpowiedzUsuń