Cytat

Akademia Czerwonego Księżyca im. Wolfganga Gideona Whitemore

sobota, 30 lipca 2016

Od Caroline cd. Alberta


Niezbyt przyjrzałam się osobie, która na mnie wpadła. Raczej skupiłam się na wielkości akademii. I ja tu mam do cholery mieszkać? Co prawda, z gubieniem nie powinnam mieć trudności. Raczej. Niby jestem wilkołakiem, ale moje zmysły ostatnio zdawały się na nic. Nie potrafiłam się odnaleźć. Wolałabym już zostać tym dwunastoletnim dzieckiem niż siedemnastoletnią nastolatką, która według wszystkich ma poważne problemy ze sobą.

-Pomóc ci z tym?- usłyszałam głos chłopaka zwracający się do mnie.
Skierowałam na niego swoje bursztynowe oczy, lecz nie było w nich za grosz ciepła. Jak to do nowych osób, bądź każdej jakiejkolwiek.
-Nie, dzięki- burknęłam łapiąc jedną z walizek.
Jednak zaraz potem przypomniałam sobie co mówił Dayan. Jak zwykle miał na mnie ogromny wpływ. Nienawidzę go za to. Kiedyś się zemszczę jak doczeka się swoich dzieci.
-Albo w sumie...- zaczęłam, kierując spojrzenie to na torby to na speszonego chłopaka- Jeśli chcesz- wzruszyłam ramionami.
-Wiesz gdzie twój pokój?- zapytał, bez problemu podnosząc torbę i zakładając sobie ją na ramię.
-Szczerze?- zatrzymałam się na skrzyżowaniu korytarzy- Skąd mam to wiedzieć? Macie tu jakieś oznaczenia albo tabliczki?- mój głos wydawał się poirytowany i pełny zdenerwowania. Pomimo iż nie powinnam się tak zachowywać to w końcu jestem tu sama i nikt nie będzie mi pomagał. Przecież tego chciałam. W swojej głowie. Jesteś idiotką Caroline.
-Niestety nie... ale zaprowadzę cię- Alberto posłał mi ciepły uśmiech, ruszając w jeden z korytarzy.
Śledziłam go wzrokiem, po chwili dopiero ruszyłam za nim, odgarniając sobie grzywkę opadającą na oczy.
Akademia w środku powinna wydawać się o wiele przyjemniejsza niż z zewnątrz. Ale nie czułam się tu wcale radośnie. Ściany były szare, może przez deszcz i pogodę, która panowała na dworze. Całego uroku dodawał jej tylko styl. Stary budynek, pewnie z ogromną historią, która być może zostanie mi przedstawiona. Byleby tylko nikt nie kazał mi jej zapamiętywać.
-To tutaj- chłopak stanął przed drzwiami i położył torbę.
-Dziękuję- odparłam niepewnie, otwierając drzwi od pokoju.
-Znamy się od paru minut, a nie zdradziłaś mi swojego imienia- uniósł do góry brwi, poprawiając koszulę, którą miał na sobie i oczekując na moją odpowiedź.
-Aż tak jest dla ciebie ważne?- odwróciłam się w jego kierunku. Wzruszył ramionami nie ustępując- Caroline- odpowiedziałam, a moje kąciki ust delikatnie się podniosły- Jeszcze raz dzięki za pomoc- podniosłam leżącą torbę.
Będzie trzeba się rozpakować i zwiedzić trochę moje nowe miejsce zamieszkania i poznawania świata. Może powinnam brać to bardziej optymistycznie? Odpowiedź brzmiała „Na pewno, ale czy potrafisz?”.
-Jeszcze jedno pytanie...- zatrzymałam chłopaka w przejściu- O której są jutro pierwsze zajęcia?- usiadłam na łóżko, czekając na odpowiedź.

Alberto?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS
x x x x x x x.